wtorek, 27 sierpnia 2013

14. Przepraszam Pit za moje zachowanie.

Kinga tanczyla z Pitem! Bylo tyle smiechu. Ona 160 w kapeluszu, on 206. Jeszcze on i te jego niepropocjonalne konczyny. Pare razy nadepnal Kindze na buta, w koncu sie wkurzyl podniosl ja i kazal przerzucic jej nogi w jego pasie. On trzymal ja no za no wiecie, plecy oczywiscie. Ta tam sie darla na niego ze duzo wazy i potem bedzie go wszystko bolalo. Ale on mial wylane. W koncu piosenka dobiegla konca. Potem byl czas na picie i poczestunek. Nastepnie jakies szybkie piosenki (tym razem ster dorwal Kurek to nie bylo disco polo). Nawet nie zauwazylismy jak byla godzina 3 nad ranem. Wygonilismy Amerykanow bo oni maja najblizej pokoje, a Polacy zostali u nas i spali na ziemi. Trenerom odstapilismy jedno lozko, bo bylo tak dosc duze zeby pomiescic 2 osoby. Wiadomo, że jeden z nich miał pokój niedaleko. Ale raczej nie doszli by tam o swoich własnych siłach. A jak wiecie tutaj już każdy nie był na siłach. Na drugim polozylam sie ja z Mattem. Gdy wszyscy juz zasypiali, ktos nagle odezwal sie na caly ryjek.

- PIT WEZ TA SMIERDZACA NOGE Z MOJEJ TWARZY. (Zatorski)
- GIŃ I WĄCHAJ. (Pit)
- CZY JA MAM DO CIEBIE WSTAĆ NOWAKOWSKI?! ZAMKNAĆ TE MORDY TAM. !

Zamilkli. Po chwili chyba juz zasneli bo byla cisza. Matt przytulil mnie do siebie. Lezelismy w takiej pozycji. Wtulona w amerykanina, otulona jego reka zasnelam. Rano obudzil nas kogos budzik.

- To moje śpijcie. (Kurek)
- ja pie*dole Siurak, przez ten twój budzik już nie zasne.
- cierp. (Kinga)
- ja z wami więcej nie pije.
- ja też nie. Przecież jak ja się dzisiaj rodzicom pokaże. W OGÓLE PIT ZŁAŹ ZE MNIE. (Kinga)
- dzieci CISZEJ BO MI GŁOWA PĘKA. (Andrea)
- widzi trener trzeba było nie pić. (Igła)
- Ignaczak czy ja mam do ciebie podejść? czy może wolisz pobiegać. ? (Andrea)
- okej już się zamykam. (Igła)

Trenerzy sobie poszli, a my wszyscy zdychaliśmy.

- A TAK W OGÓLE TO PIT DLACZEGO TY NA MNIE LEŻAŁEŚ? (Kinga)
- BYŁO CI ZIMNO TO MUSIAŁEM CIĘ OGRZAĆ MOIM KALORYFEREM. (Pit)
- Dlatego było mi tak zimno.. (Kinga)

Próbowaliśmy się śmiać, ale nam to nie wyszło bo napierdzielała nas głowa. Kazdy lezał ze swoja przyjaciółka wodą. W końcu Kurek poszedł po swojego laptopa i postanowiliśmy włączyć jakiś film. Moglibyśmy pójść na śniadanie, ale jakoś ta stołówka była za daleko. Musieliśmy się pogodzić z resztkami z wczoraj i Zbysiowymi paluszkami. Bartek wrócił, położył laptopa i poszedł po paluszki do stolika. My w tym czasie przeglądaliśmy jego filmy.

- BARTEK SERIO GUMISIE?!
- to jest brata -Bartek spojrzał się na nas i wytknął nam język- ja już jestem za stary na takie rzeczy.
- nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika... - zaśmiał się Bartman.
- Bartman? Skąd Ty znasz takie wulgarne sentencje?! – oburzył się Ignaczak.
- Ahh te dzieciństwo... - atakujący teatralnie westchnął.
- młody Zbyszek od dziecka wychowywany wśród agresywnego słownictwa... - libero pokiwał głową.
- ja i tak uważam, że Bartuś to ogromny fan naćpanych misiów, chlejących hektolitrami sok ze śmiesznych gumijagód, po którym mają halucynacje... - prychnął Zbyszek.
- skąd wiesz, że one piją sok z gumijagód? - Kurek podejrzliwie się na niego spojrzał.
- bo byłem mały? - uniósł jedną brew.
- oglądał naćpane misie, uczył się wulgarnych sentencji... stary, gdzie byli Twoi rodzice?! - odrzekł Ignaczak. Bartman tylko wzruszył ramionami. - To wiele wyjaśnia... - westchnął.

W koncu puscilismy Titanica. Film niby wzruszajacy ale my z Kinga w ogole nie uronilysmy lezki. Za to chlopacy tak i to duzo. Wygranym konkursu na lzy byl Nowakowski.

- jak wy mozecie nie plakac?! Przeciez oni tak sie kochali, a ich milosc zostala tak brutalnie przerwana. WY JESTESCIE JAKIES DZIWNE.(Pit)
- przepraszam Pit za moje zachwanie, postaram sie poprawic.

Gdy skonczylismy ogladac, bylo cos kolo godziny 16. Postanowilismy zejsc na obiad. W koncu cos trzeba zjesc. Ja i Kinga szlysmy sobie ostatnie. Zamknelysmy pokoj bo ci wystrzelili jakby sie palilo. Weszlysmy na stolowke, a nasi ukochani siatkarze juz mieli prawie wszystko zjedzone. Gdy poszlysmy po jedzenie i usiadlysmy kolo Matta i Igly, wszyscy szybko odniesli talerze i wyszli.

- a ci co wstydza sie nas?
- nie wiem. Moze im cos zrobilysmy. (Kinga)
- dziewczynki co wy im zrobilyscie.? Pierwszy raz widze zeby oni tak szybko zjedli. Ich trzeba na chama stad wypraszac. (Andrea)
- nie wiem trenerze. A wlasnie jak juz rozmawiamy. To jest wlasnie moja przyjaciolka, Kinga. Ona robi przesliczne zdjecia. Jakby trener chcial zobaczyc to ja mam swoj aparat ze soba w pokoju moge pokazac.
- dobrze przyjde potem do ciebie. (Andrea)
- dobrze.

Kinga siedziala i nic nie rozumiala. Wszystko jej wytłumaczyłam, miałam jej to powiedzieć wczoraj ale tak jakoś wyszło że nie było czasu. Weszłyśmy do windy. Pojechałyśmy na nasze piętro i chciałysmy wyjść kiedy zobaczyłyśmy, że zaraz przy stoja dwa krzesła. Wtedy na środek wyszedł Zatorski i Ignaczak. Ciekawe co oni wymyślili.

- usiądzcie i zrelaksujcie sie. -No więc usiadłyśmy. Przecież nie będziemy stały. Ignaczak kontynułował. - Witamy was na pokazie mody Zatorski&Ignaczak. Tak to my projektujemy, gdyż te mendy powiedziały, ze jesteśmy za niscy na modelki. Ale przynajmniej nasze, przepraszam moja żona, bo Zatorski jest forever alone, nie narzeka na to że jestem od niej dużo wyższy.
- do rzeczy Ignaczak.
- nie popędzaj mnie bo w morde dostaniesz. No więc wracając. Zaprezentujemy wam dzisiaj nasza nowa kolekcje. Miłego oglądania.

Pierwszą "modelką" był Winiarski. Wyszedł w MOJEJ sukience.  I w air maxach.  Zaczęłyśmy się śmiać. Winiar przeszedł się po "wybiegu" (czyt. holu) i pod koniec zrobił dziubka i zaprezentował.

- Eej modelka. A ty przypadkiem butów nie pomyliłaś?
- Nie krytykujemy kolekcji!! (Igła)
- A oczy to masz hipnotajzig. (Kinga)
- No wiem. (Winiar)

Michał zaczął trzepotać rzęsami wysłał nam buziaka i poszedł. Zaraz po nim był Nowakowski. O mój boże. Kinga go zabije.  Jej ulubiona sukienka. Jak on w to się zmieścił. Co prawda dla niego to było za krótkie, ale miał swoje Vansy. Tak Cichy miał lansy.

- Eej Pit do tej sukienki musisz mieć krągłości. A na tobie ona wisi. (Kinga)
- Nie moja wina, że Anastasi woli płaskie. (Pit)
- Boże, takie trampki do sukienki. I to na dodatek ona jest dla ciebie za krótka.
- Mówiłem nie krytykować. (Igła)

Tak w naszych ciuchach, wyszła cała reprezentacja Polski. Ciekawiłam sie dlaczego  nie było Matta. Przecież on wyszedł razem z nimi.

- Proszę państwa. A teraz nasza gwiazda wieczoru. Nasza duma victoria's secret. Matt Anderson !!!!

Matt wyszedł, a ja zamarłam. Nie wierze. Niech mnie oczy myla. To nie może być to co ja widzę. Matt wyszedł w moim staniku i swoich seksownych białych slipkach. Boże oni mi w bieliźnie grzebali. Ale Matt wyglądał prawie jak flaga polski, tylko na odwrót.

- Dobrze, że nie wziąłeś kompletu. 
- Raczej bym się nie zmieścił. (Anderson) 

I puścił mi oczko. Boże jaki kaloryfer. Nie wierze. I ja mam z takim przystojniakiem pokój. Bóg musi mnie bardzo kochać.

~*~
Pierwsza rzecz.:
Zapraszam, ale to bardzo na bloga mojej przyjaciółki, która pisze też zajebiście <33
Pojawi się tam Matt, ale dopiero w 4 rozdziale :3 
ona mi płacze, że nikt nie czyta, tak więc zostawcie po sobie chociaż komentarz tam co o tym sądzicie:)
Druga:
A teraz a propo rozdziału :D 
jak on mi się nie podoba..
przyjme każdą krytyke :P
musicie mi wybaczyc, ale mam skręcona kostke :C 
i boli jak cholera. 
Trzecia:
Zastanawia mnie to, że dziennie mam po 300 pare wejść, a tylko po 12 komentarzy :(
Na prawdę wasze komentarze mnie motywują :]


czwartek, 22 sierpnia 2013

13. BOŻE WIDZĘ CIEMNOŚĆ.

Ruszylismy z Igla, Andersonem, Cichym i Zatim ktorzy jakos sie na patoczyli na podboj Biedronki. O dziwo chlopacy od razu wiedzieli jak tam sie dostac. Ale nie dziwie sie tyle razy musieli latac po Zbysiowe paluszki. Wyobrazcie sobie jak to musialo wygladac ja taka mala i oni takie wielkoludy. No oprocz Zatiego i Igly ale oni tez sa wysocy. Chwycilismy wozki i co oczywiscie Pit jak zawsze mial dylemat.

- dlaczego te wozki sa takie niskie? To jest dyskryminacja osob ktorzy sa wysocy. Przez to musze sie schylac i potem bede mial problemy z kregoslupem. (Pit)
- nie martw sie, wymasuje ci te plecki. 
- ohh dzieki ci boze zes zeslal te niewiaste. (Pit) 
- eej Pit, a czy przypadkiem od tego wiecznego siedzenia na komputerze plecki nie bola? (Zati)
- wiesz powiem ci tak. Poziomy w LOL-u same sie nie przejda. (Pit)

Wszyscy na raz zrobilismy facepalma. Wyobrazcie sobie takie grupowe PLASK, PLASK. Obsluga dziwnie sie na nas patrzyla a kit.

 - dostalem sms od Zbisia. Przeczytac wam? (Igła)
- no dawaj.
- Kupcie paluszki bo te patalachy mi wszystkie zjedli. I Iglus ty wiesz ile i jakie. Caluski. I buziaczek. Ohh jak on mnie kocha. (Igła)
- boze zadaje sie z debilami. (Pit)
- piter dopiero teraz na to wpadles.

Kupilismy to co mielismy kupic. Czyli multum piwa, paluszkow, czipsow, wodki, kilka ciast i jakies piwa smakowe. Tacy siatkarze to maja co w siebie wlac. Z pelnymi siatami wracalismy, oczywiscie chlopacy wszystko niesli a ja nioslam tylko czipsy i paluszki. Mendy jedne nie chcialy mi dac. Oczywiscie siatek zebyscie sobie czegos nie pomysleli. Na holu jak na zlosc spotkalismy trenera. I oczywiscie kto sie musial tlumaczyc? JA. Bo te szuje uciekly. 

- dzien dobry panie trenerze. 
- Anastasi badz Andrea mowilem juz zaden Pan bo sie czuje staro. (Andrea)
- dobrze dobrze. A wiec Andrea. Mamy taka sprawe. 
- pewnie chodzi ci o impreze integracyjna? (Andrea)
- skad wiedziales. 
- po pierwsze widzialem co te tlumoki niosly w siatkach, a po drugie Winiar od waszego wyjscia non stop puszcza jakies disco polo. (Andrea)
- to widze wesolo mieliscie. 
- my? z nimi wiecznie mamy wesolo. Tylko zeby mi jutro zbytnio nie zdychali bo trening zrobie, albo na siłowni będą siedzieć. (Andrea)
- dobrze przekaze im. 
- A Paulinka słuchaj. -nie lubiłam jak ktoś tak do mnie mówił, ale jak trener z tym włoskim akcentem to powiedzial to mu wybacze- mam do ciebie taką sprawę. Nie znasz kogoś kto umie robić dobre zdjęcia? 
- Znam a co się stało?
- Bo nasz fotograf, złamał sobie nogę i tak zbytnio nie może z nami jeździć wszędzie. 
- Wiesz co, moja przyjaciółka robi wspaniałe zdjęcia. 
- A znalazłaby dla nas czas?
- Oczywiście. I tak by pewnie na dupie w domu siedziała. Zaraz jej powiem, bo akurat jest tutaj w hotelu. 

Weszlam do windy i pojechalam na pietro Amerykanow. W między czasie napisałam SMS Kindze, że ma przyjść do pokoju 69 i ładnie sie ubrać, bo jest impreza. Taaak Matt miał super numer pokoju. Juz od wyjścia z windy bylo slychac te o to piosenke. Nie no nie wierze, jeszcze przeciez nie cala godzina. Weszlam do pokoju. Winiar całą piosenkę znał na pamięć. Ja mu wtórowałam bo mój tata słucha disco polo, więc część piosenek znam. A poza tym to jest ulubiony zespół mojej mamy młodości. Wszystko bylo poprzesuwane, poustawiane i przygotowane. Przy sprzecie stal DJ Winiar, obok niego w jego ajpodzie grzebal Anderson. W koncu wydarl sie na caly hotel. 

- no nareszcie jakas piosenka ktora znam. (Anderson)

I puscil.(przesuncie do 0:30 bo początek jest eheem wiecie no) .Boze swiety co on za muzyke slucha. Poczatek byl taki sobie ale juz pozniej sie rozkrecilo. Tanecznym krokiem rozpakowaliśmy już część siatek, do tego co było. 

- Zati i Cichy poszli po następne szklanki, miseczki, noże, widelczyki i talerzyki. (Igła)
- serio? Wyslaliscie Pita po szklo?!
- kurde masz racje. (Igła)

Wtedy uslyszelismy jak cos sie stuklo. Juz wiedzielismy ze Pit sie wypierdzielil. Bo on i te jego niepropocjonalnie dlugie konczyny nie wspolgraja z reszta. Wyszlismy, patrzymy a tam Piter lezy na srodku A obok niego chyba z 5 zbitych szklanek. Zati stal z reszta i smial sie z kolegi.

- BOŻE WIDZĘ CIEMNOŚĆ. O nie. Ja jestem za mlody zeby umierac!! (Pit)
- otworz te oczy glabie. 
- o jezu. Zyje. Dziekuje ci bardzo za uratowanie mojego jakze cudnownego zycia. Przeciez jak jabym umarl to moje miejsce zajal by Mozdzon a tego bym juz chyba nie przezyl. (Pit)
- i tak bys nie zyl.
- straszyl bym go po nocach. (Pit)
- ty musiałbyś uważać, bo jakby ciebie zobaczył, dostał zawału i on by zginął to kto by był środkowym? (Winiar)
- jeszcze Kosok wam zostaje, ale to taka lamaga jest. (Pit)
- odezwal sie ten co sie na prostej drodze wywraca.
- ona jest jakas taka falowana. (Pit)

Zati skoczyl do pan ze stolowki po reszte szklanek ktore zbila ta lamaga. A my poszlismy przygotowac reszte rzeczy na impreze. Gdy juz wszystko bylo gotowe, poszlam sie przebrac. Ubralam sie w to i wrocilam do reszty. Zgromadzila sie tam juz niezla grupka. DJ Winiar na sam poczatek wypuscil hit siatkarzy. Wszyscy mieli w rece juz jakis trunek. Ja tez podeszlam do stolu z naszym, napojem orzezwiajacym. Ja mialam 4 piwa normalne, jakies smakowe i cytynowke. Impreza zaczela sie na calego. Kinga tak jak obiecywala tak sie pojawila. Gdy juz prawie wszyscy zebrali sie u mnie i u Matta, Winiarski zapuscil hit nad hiciorami. Nawet Amerykanie to znali, bo śpiewali refren. Nawet tańczyli. Igła wyciągnął mnie i Kingę na środek i kazał pokazywać ruchy które przed chwilą sobie pokazywałyśmy. Za chwilę już każdy załapał i każdy z nami stał i tańczył. Wszyscy bawili sie w najlepsze. Nagle patrzymy, a przy stole stoi Andrea z mikrofonem. Wszyscy się wystraszyli bo wiadomo zaraz myśleli że dostaną bury za impreze.

- Witam was. Zawitaliśmy do was z trenerem USA, na waszą imprezke. No to co bawimy się. A teraz piosenka dla naszych pań. 

I Winiar zapodał hicior. Zaczęliśmy się śmiać, że Anastasi zna takie piosenki. Andrea podszedł do mnie i poprosił mnie do tańca. Nie no nie wierze. Tańczę właśnie z trenerem polskiej drużyny siatkarzy. Kinga tańczyła z trenerem USA. Chłopacy śmiali się z nas. Ale muszę powiedzieć, że trener bardzo dobrze sobie radził. W połowie piosenki był odbijany i tańczyłam z Johnem. Ten to dopiero był tancerz. Winiar sypał hitami jak z rękawa. W którymś momencie, gdy piosenka już sie skończyła, Winiar zaczął coś mówić. 

- drodzy państwo teraz ja poproszę do tańca naszą ukochaną fankę i zapuścimy hit sezonu. 

W głośnikach zaczęło lecieć to. Ja nie wiem ci Amerykanie to chyba dostali specjalne zadanie nauczenie się refrenów po polsku. Wszystkie piosenki umieli. Chociaż jak oni tak co chwile z nimi gdzieś grają, i co chwile gdzieś są takie imprezy to raczej muszą umieć. Tańczyłam z Winiarem. I nie mialo to żadnego podtekstu. Tańczyliśmy jak przyjaciele. Zaraz ster przejął Igła, który tańczył z Kingą. 

- To teraz odbijany i piosenka ode mnie. 

Boże święty skąd oni biorą tyle energi ja już nie miałam siły. Teraz tanecznym krokiem podszedł do mnie Igła i zaczął mną wywijąć.  Wspólczuje Iwonie jak ona z nim na jakieś śluby idzie. Wszyscy świetnie się bawili. Po chwili Matt puścił piosenke i podszedł do mnie, żeby poprosić mnie do tańca. Trochę dziwnie to wyglądało, bo ja byłam mała ale daliśmy rade. Zobaczyłam, że Kinga tańczy z.... 


~*~
Boże święty złamałam naszą zasade :D 
i to 2 razy XD 
w tym rozdziale pełno piosenek :3
ale jak impreza to impreza :P
ja widzę że u mnie jak w Modzie na sukces, jedna akcje trwa 20 rozdziałów :]
czekam na wasze opinie <3
a teraz zapraszam was na nowego bloga:
Do nastepnego :*
Ciasteczkowy potwór :*

wtorek, 20 sierpnia 2013

12. Wujek nie mówi po polsku.

Nie kto inny, tylko ja i Matthew. Matt nachylił sie nade mną i musnął moje usta. O boze jak on swietnie caluje. Ludzie zaczeli bic brawa i gwizdac, a my zaczelismy sie smiac. Przeciez to dla zartow bylo. Widzialam ze Kurek ledwo siedzial, taki byl wkurzony. Iwona i Igla smiali sie z nami. W koncu znowu zaczal sie mecz. Nie gralismy dzisiaj dobrze, a na dodatek zona Winiara pierw zrobila mu awanture na temat lima pod okiem i ogolnie tego ze jest pobity, a potem ogolnie ciagle sie o cos go czepiala. Wspolczuje chlopakowi jak ma tak na codzien. Nagle przybiegl do mnie Oliwier.

- czesc nowa ciociu. Nazywam sie Oliwier.
- czesc nowy moj przyjacielu. Ja nazywam sie Paulina.
- milo mi cie poznac nowa ciociu.
- mi rowniez.
- a ten Pan obok to jest twoj chlopak? Jak tak to bede mial fajnego, nowego wujka do zabawy.
- nie to nie jest moj chlopak. A wujka oczywiscie bedziesz mial i to jak fajnego.
- a wujek pobawisz sie ze mna?
- wujek nie mówi po polsku.
- to ja sie nie chce wtedy z nim bawic.

Przetłumaczyłam wszystko Mattowi, bo patrzył się i  nic nie rozumiał. Zaczął się śmiać, a ja powiedziałam mu że nawet dzieci straszy. Winiarska odciagnela malego ode mnie i zaczela ubierac. Maly nie chcial wychodzic ale ona byla nieugieta. W koncu znowu poklocila sie z Winiarem bo on chcial zeby maly zostal. I wyszla. Winiar usiadl na krzeselku i schowal twarz w dlonie. Zrobilo mi sie go zal. Na szczescie po Igle i Kurku nie bylo widac ze maja jakies slady po bojce wiec nikt nie skojarzył faktów i juz do konca meczu bylo dobrze. Szkoda tylko ze nasi przegrali. Chlopacy wracali do hotelu smutni ale Igla ich pocieszal. Skakal i smial sie. W koncu wszyscy rozchmurzyli sie gdy dojechalismy do hotelu. Ja powiedzialam ze jade z nimi autokarem i nie bede sie tlukla ze sztabem busem. Matt zostal bo mieli grac mecz, ja niestety nie moglam zostac. Wysiedlismy z autokaru i kazdy rzucil sie na winde. Cala reprezentacja na chama sie pchala. Wtedy na caly glos wydarl sie Igla.

- Panowie gdzie dziewczyne w takich szpilkach na schody chcecie wyslac? Siurak wychodzisz. 
- no ale dlaczego ja? (Bartek)
- dlatego. Juz nie marudz. Zibi, Zati i Kubiaczek ci potowarzysza. (Igła)
- ale dlaczego ja? (Zibi)
- bo tobie sie przyda. Po tych ostatnich obiadkach u tesciowej przytyles juz nie mowie o tych hektolitrach wypitego okocimia od ktorego urosl ci brzuch.  (Igła)
- pod duzym kamieniem duza ryba. (Zibi)
- e tam widzialem nic takiego niezwyklego tam nie ma. (Kubiak)

Wszyscy zaczelismy sie smiac. W koncu przyszlo na to ze my pojechalismy a trenerzy, sztab i reszta czekali na nastepna. Gdy dojechalismy na swoje pietro i wyszlismy z windy, zaczepilam Winiara.

- mozemy pogadac? 
- no pewnie. (Michał) 

Weszlismy do pokoju jego, Igly i Ziomka. Kazdy z nich gdzies sie ulotnil. Wyjasnilismy sobie wszystko w sumie rozmawialismy sobie o wszystkim i o niczym. Zlecialy prawie trzy godziny. Michal opowiadal mi o tym jak doszlo do jego aktualnej sytuacji z zona i uslyszelismy jakis damski krzyk na holu. Wyszlismy i zauwazylismy Kurka stojacego przy naszym pokoju i garstke reprezentacji Amerykanskich siatkarzy idaca naszym korytarzem. Wsrod nich byl Matt. Podbieglismy wszyscy do Kurka ktory zawziecie wymowil juz chyba cala lacine. Gdy podeszlam blizej zobaczylam ze nasz caly pokoj jest zalany. Wody bylo prawie po kostki. Nosz ku*wa mac. 

- zaje*iscie. Ciekawe gdzie my bedziemy spali.
- kit ze spaniem.. MOJE CIUCHY.!! (Bartek)
- no tak Kurek twoje majteczki w krowki. (Winiar)
- to byly owieczki.!! I dostalem je od mamusi. (Bartek)

Zaczelismy sie smiac. Ja tym razem, jak wybieralam sobie rzeczy walizke zostawilam na lozku. Moje szpilki i ciuszki uratowane. Nawet nie wiemy jak to sie stalo ze nagle kolo nas pojawil sie ktos z obslugi. Okazalo sie ze poszla jakas rura.

- no dobrze co z pokojami? (Bartek)
- Niestety nie mamy juz wolnych pokoi. (Jakiś tam pan)
- no to jest chyba jakas kpina. Gdzie my mamy w takim razie spac? 
- mozemy panstwu dostawic lozka do jakiegos pokoju. (Jakiś pan)

Amerykanie patrzyli sie na nas dziwnym wzrokiem. Wytlumaczylam im o co chodzi. Na to Matt, jak to on, wpadl na genialny pomysl.

- ej przeciez ja mieszkam tylko pietro wyzej. A na dodatek mam pokoj sam, mogę przygarnąć tą niewiaste. (Matt)
- czy ty przypadkiem nie miales go z Davidem?
- mial. Ale Anderson to fan Lan Dajrekszon i spiewa pod prysznicem. Tak wiec wspolczuje. (Lee)
- jakos przezyje te prawie dwa dni. Najwyżej zostaje opcja pokoju z kimś innym.

Matt wzial moja walizke, ktora podal nam Kuras. On byl w pokoju z Pitem, ktory byl z Zatim. Gdy juz mielismy isc, Igla wyskoczyl z pokoju i wydarl sie do nas, dobrze ze po angielsku. Kaleczacym ale zawsze cos.

- amerykanie maja duze pokoje dzisiaj robimy impreze u Andersona.
- okej zapraszam wszystkich dzisiaj za 2 godziny. Jutro zadne z nas nie gra meczu to mozna. (Matt)
- okej do mnie skladamy pieniazki i ja ide z moja corka a wasza przyjaciolka na zakupy. Przydalby sie jeszcze ktos do pomocy.(Igła)

Libero objął mnie ręką. Jego żona z dzieciakami musiały pojechać, bo Sebastianowi obiecała, że pojadą na turniej rycerzy. Chociaż bardzo chciała zostać, to nie mogła. Ale przyjedzie na jakiś mecz bliżej Rzeszowa. Igła rozejrzał się po naszej grupce i wytypowal jednego z NAJODPOWIEDZIALNIEJSZYCH siatkarzy Ameryki. No chyba nie. 

- Anderson ty zbierasz u swoich idziesz z nami. (Igła)
- ok (Matt)
- po ile sie skladamy? 
- po dyszce jak szalec to szalec. (Igła)
- to ja przygotuje karty do pokera. (Ziomek)
- ja laptopa. (Kurek)
- ja butelke. (Zibi)
- ja muzyke. (Winiar)

No to szykuje sie fajna zabawa. Zwłaszcza gra w butelke. I DJ Winiar. <33 Ojj coś czuje, że będzie się działo. A jeśli mają być tam Amerykanie to pewnie będzie kto więcej wypije i będą pijani, bo w końcu oni nie dadzą sobie rady?

~*~
A o to taka mała niespodzianka :3
rozdział pojawił się wcześniej XD 
Jakoś do tego piątku daleko, to sobie myśle a co dodam :)
Mam nadzieje, że się ucieszyliście :P
Prostuje: Mały Winiarski miał być mały i mieć okolo 3-4 lat, ale dobra zmieniłam niech będzie miał te 7 :) dostałam pomysł i wtedy jego wiek teraźniejszy już mi bardziej pasuje :P
Dziękuje za każdy komentarz, pozostawiony po sobie :]
zachęcam was do zostawienia jakiejś uwagi, czy po prostu powiedzieć co o tym myślicie w komentarzu :>
powiem wam że to na prawdę motywuje ^^
Macie kolejny wycięty z któregoś rozdziału kawałek z opowiadania..Podkreślam, że nie jest to CAŁE opowiadanie, lecz jego krótkie fragmenty c:

"Matt chwycił torbę i wyszliśmy z mieszkania. W milczeniu podążamy do windy. Gdy czekamy, rzucam mu spojrzenie spod rzęs, a on kątem oka zerka na mnie. Uśmiecham się, a jego usta lekko się wyginają. Nadjeżdża winda i wsiadamy do niej. Jesteśmy sami. Matt patrzy się na mnie, a ja lekko przegryzam warge.

- Pieprzyć to.

Doskakuje do mnie i popycha mnie na ścianę. Nim orientuje się co się dzieje, biodrami przyciska mnie do ściany, obie moje dłonie trzymając na swojej szyi. Sekundę później jego usta lądują na moich. Jeszcze nigdy się tak nie całowałam. On mnie pragnie, Matt Anderson, grecki Bóg, a ja pragnę jego, tutaj.. w windzie. Kabina staje, drzwi się otwierają i Matt natychmiast się ode mnie odsuwa. Jakaś starsza pani wchodzi do windy i uśmiecha się. My z niej wychodzimy. Wtedy Amerykanin odzywa się do tej pani.

- Миссис Кэтрин до свидания. – patrze się na niego jak głupia bo w ogóle nie zrozumiałam co on powiedział- do widzenia pani Katarzyno głąbie.
- Wiesz ja się nie szlajam tak jak ty po dziwkach więc mi nie jest potrzebny rosyjski.
- Skąd niby przypuszczenie o dziwkach?
- Bo nie masz dziewczyny? Nikt płci pięknej, prócz mnie z tobą nie mieszka.
- Moja narzeczona mieszka aktualnie u swoich rodziców.
- NARZECZONA?!"

Myślę, że rozdział w piątek już się chyba nie pojawi, ale zobaczymy :D 
no to czekam na wasze opinie <333
Do następnego :3
a i jeżeli komuś podoba się blog, to zapraszam do głosowania na niego w konkursie :)
Ciasteczkowy Potwór :*

piątek, 16 sierpnia 2013

11. Zabije go na tym treningu.

- No bo to byl Winiarski. On pociagnal mnie jak szlam i zaczal calowac. Ja na samym poczatku probowalam sie wyrwac, no ale jak wiadomo, gdzie ja, gdzie on. No i jak w koncu skonczyl mnie napastowac to ucieklam i wtedy przyszlam do jadalni. (Paulina)
- Czy on zrobil ci cos jeszcze?
- Nie zdazyl. (Paulina)
- Nie placz juz. Jak ja wroce z treningu to pogadamy okej? A moze chcesz isc ze mna? nie bedziesz sie czula taka sama.
- No okej, tylko musze sie do porzadku doprowadzic. (Paulina)

Strzalka poszla zrobic sobie mejkap, a ja w tym czasie zadzwonilem po Igle. Byl juz po chwili. Pokazalem mu ze ma byc cicho bo Paulina jest w lazience.

- No i co masz cos? (Igla)
- To Winiarski.
- Ale co on jej zrobil? (Igla)
- Calowal ja wbrew jej woli.
- Ale przeciez on tak jej nie lubil. Tak zle o niej gadal. (Igla)
- Tylko nikomu nie mow. Paulina przez to plakala.
- Zabije go na tym treningu. (Igla)
- A ja ci w tym pomoge. Tylko czekamy na Pauline.

Po chwili wyszla juz, ubrana w dres. Troche sie zdziwilem, bo po co jej stroj siatkarski. Paulina poszla zalozyc buty, a my z Igla szybko wyszlismy zeby zalatwic nasze sprawy. Nie chcielismy zbytnio robic tego przy niej, bo jeszcze by nas powstrzymala. Mielismy kilkunasto sekundowa przewage nad Paulina. Gdy weszlismy na sale akurat leciala jakas muzyka. Winiarski tanczyl sobie z usmiechem na ustach. Zaraz sciagne mu ten usmiech z twarzy. Podeszlismy do niego z Igla i to ja wymierzylem pierwszy cios. Zaraz po mnie byl Ignaczak. Wszyscy staneli jak wbici w ziemie. A my z Igla bilismy sie z Winiarskim. Wtedy na sale wpadla Paulina. W koncu rozdzielil nas Andrea.

- Jeszcze raz i nie recze za siebie. Wlasna matka cie nie pozna.
- Chopaki co to mialo znaczyc? (Andrea)
- Nie wazne. (Igla)
- Nie gracie dzisiaj na meczu. (Andrea)
- Ale jak to. Trener tak nie moze. (Paulina)
- Owszem, moge. Po pierwsze nie sa w stanie grac w jednej druzynie. Po drugie zobacz jak oni wygladaja. Za Kurka gra dzisiaj Jarosz, za Winiarskiego Bartman, a za Igle Zatorski. Na treningu musicie grac, zeby trzymac forme. Dzisiaj gra z nami Paulina. Kochanie powiedz mi na jakiej ty pozycji grasz u siebie w klubie? (Andrea)
- Atakujaca. (Paulina)
- Ale ty nie jestes wysoka jak na atakujaca. (Andrea)
- Moze i jestem niska ale wysoko skacze. (Paulina)
- Okej, zobaczymy. Idziesz do druzyny z Igla, Kurkiem, Pitem, Ziomkiem, Wrona i Kubiakiem. A reszta gra na drugiej stronie. 6 na dzisiejszy mecz ustalimy po treningu. Zagrywka.Strzyczkowska. No juz do roboty. Nie obijamy sie.

Weszlismy na boisko. Paulina poszla na zagrywke. Usmiechnalem sie do niej, zeby dodac jej otuchy. Wtedy poleciala pierwsza pilka. Mecz byl zawziety. Każdy walczył o piłke. Powiem wam, że nie było czuć tego, że gra z nami dziewczyna. Walka była wyrównana. W końcu mecz skończył się wynikiem 3:2 dla nas. Cieszylismy sie i na koniec zaczelismy podrzucac Pauline do gory, w końcu to ona nabiła nam najwięcej punktów. Wszyscy smiali sie, nawet u niej pojawil sie na chwile usmiech. Poszlismy do pokoju się przebrać, odświeżyć, bo za godzinę musimy iść na PGE ARENA. Pierwszy poszedłem ja, bo wiadomo jak to jest ja zrobie to szybko, dziewczynie troche to zajmie. Gdy wyszłem Paulina już czekała na mnie z pudrem i tymi swoimi malowidłami. Kazała mi usiąść, zadzwonić po Igłę żeby przyszedł i czekać na efekt końcowy. Patrze w lustrze i co. Wyglądam jak grecki Bóg. Jestem zajebiscie przystojny. Po mnie był Igła. On też dostał trochę po mordce więc teraz oboje mieliśmy mejkap na twarzy. Dobrze że dzisiaj nie graliśmy to nie spłynie to po nas. W końcu my mogliśmy jechać na rozgrzewkę, a Paulina miała do nas dojść chwile przed meczem. Mierzyliśmy się z Winiarskim, cały czas. W końcu zauważył to trener. Spojrzał się na każdego z nas i pokrecił głową. Wsiedliśmy do autokaru i mogliśmy jechać. Paulina dojedzie razem ze sztabem. Gdy byliśmy na miejscu, poszliśmy do szatni, żeby się przebrać. Musimy dokopać Brazyli!!!

Z perspektywy Pauliny

Chłopaki wyszli, a ja wzięłam ciuchy i poszłam się ubrać. Umalowałam się i byłam gotowa. Za 15 minut musiałam być na dole, gdzie miał zebrać sie sztab i mieliśmy jechać na mecz. Gdy siedziałam na łóżku z laptopem na nogach i sprawdzałam co dzieje sie na świecie, ktoś zapukał do mojego pokoju. Podeszłam żeby otworzyć i ujrzałam Matta. Stał z kwiatami i jakimś pudełkiem. Zaprosiłam go do środka. 

- Prosze to dla ciebie. (Matt)
- Nie mogę tego przyjąć.
- Możesz, to jest za tą sytuacje przed stołówką. Na prawdę przepraszam. To co przyjaciele? (Matt)
- Przyjaciele. 
- Otwórz i zobacz czy ci się podoba. 

Wzięłam pudełeczko i je otworzyłam. Moim oczom ukazała sie piękna i na pewno DROGA bransoletka. Matt wyciągnął ją, kazał podać swoją rękę i zapiął prezent. Uśmiechneliśmy się do siebie. Pogadaliśmy jeszcze chwile i ruszyliśmy na mecz. Matt bardzo chciał jechać z nami. Nasi grali o 17, a USA zaraz po nich. Matt miał ze sobą już wszystkie rzeczy na mecz. Gdy byliśmy na miejscu chłopacy już się rozgrzewali, a my usiedliśmy na miejscach przeznaczonych dla nas. Koło mnie siedziała jakaś kobieta w ciąży i jakieś dwie z dziećmi. Spojrzały się tylko na mnie i jedna z nich krzywo się uśmiechnęła. Gdy zobaczył nas Igła szybko do nas podbiegł.

- Kochanie, oto właśnie jest moja kochana żona Iwona. Kotku to jest Paulina, opowiadałem ci o niej. (Igła)
- Dzień dobry Pani.
- Witaj kochana. I masz mi nie mówić Pani, do mojego męża mówisz normalnie, a do mnie Pani. To jest Dagmara, żona Winiarskiego,a to Agnieszka żona Jarosza. (Iwona)
- Miło mi. A te małe szkraby ?
- Ten z pięknymi oczami po ojcu to Oliwier. A te dwa to moje. Sebastian i Dominika. A Jarosza, proszę bardzo w brzuszku. (Iwona)
- Hehe, się postarał.
- A jak. Ejj słuchaj a ten piekny przystojniak to twój narzeczony? (Aga)
- Nieee, to Matt mój przyjaciel. Matt poznaj moje nowe koleżanki. 
- Matt Anderson. Miło mi. (Matt)
- Nam również. -Iwona nachyliła się w moją stronę- Jakie ciacho.

Zaczełyśmy się śmiać. Zawodnicy ustawili się do hymnów. Najpierw hymn Brazyli. Teraz nasz Polski Mazurek Dąbrowskiego. Zaśpiewany a cappella. To są niesamowite emocje, bycie na takim meczu. Śpiewanie tego hymnu z ludzmi. W końcu mecz się zaczął. Bartek, Krzysiek i Michał przyszli do nas. NO bo co mieli robić jak i tak nie grali i nie zagrają. Pierwszy set niestety przegraliśmy 22:25. Nagle na telebimach pojawił się kiss cam. Dziewczyny kazały spojrzeć nam w góre. Patrzymy a tam...

~*~
Siemanko :3
Rozdział ewentualnie może być, ale nic się nie dzieje. -.- 
Następny rozdział za tydzień <333
Zapraszam do nowej stronki: BOHATERZY :D
Możecie sobie zobaczyć jak kto wygląda XD 
Nawiązując, jak skończe to opowiadanie, albo będę już gdzieś pod koniec, wtedy dodam to nowe. Teraz wziełam się dopiero za pisanie, bo miałam pomysł. :)
Tak jak chciałyście, to jest dopiero próbka opowiadania. Napiszcie co o niej myślicie, tylko szczerze. :3

"- Kotku, musisz spędzić ze mną te 2 lata. Wolałabyś ze mną żyć w zgodzie. Nawet nie wiesz do czego jestem zdolny. W poniedziałek idziesz ze mną do pracy. (Matt)
- Do jakiej pracy?
- Zostaniesz fotografem w klubie w którym gram. Ewentualnie jak będę musiał pojechać do USA to jedziesz ze mną jako moja eee ymmm. (Matt)
- Koleżanka.
- O tak. Taka bliższa koleżanka. (Matt)
- Bujaj się frajerze. Nigdzie z tobą nie będę jechała.
- Ja się ciebie nie będę pytał czy ty będziesz chciała czy nie. Jedziesz ze mną i nie słyszę odmowy. (Matt)
- I ku*wa nawet sobie nie myśl, że będę jeszcze gdzieś pracowała.
- Weź lepiej już się zamknij i nie dyskutuj ze mną, bo znamy się dopiero jakieś 20 minut a już mam ciebie dosyć. (Matt)
- Nie martw się bo ja ciebie też.

Jechaliśmy resztę drogi w ciszy. Po chwili podjechaliśmy pod jakiś blok. No nie mów mi że koleś jeździ takim samochodem i mieszka w bloku. Wyszliśmy z auta, Matt wziął moje walizki a ja ruszyłam w stronę tego czegoś. Moi rodzice mają tyle kasy i wysłali mnie do takiej nory. Okej mam 17 lat, nie jestem jeszcze pełnoletnia, ale proszę was przyjeżdżać do takiej biedy. Może i jestem rozpieszczona i rozkapryszona, ale jak ktoś ma kasę to taki jest. A teraz okazuje się, że muszę mieszkać z jakimś Mattem, który myśli że jak jest przystojny to może wszystko. A na dodatek jeszcze każe mi pracować. Chyba Bóg już go do końca opuścił. Weszliśmy do środka, do jakiejś windy. Matt wcisnął przycisk z ostatnim piętrem. Jeszcze jak się zepsuje winda to będę musiała wchodzić po tych wszystkich schodach. W ogóle się do niego nie odzywałam, ale widziałam, że mierzy mnie wzrokiem. Wiadomo, jeszcze żaden chłopak się za mną nie, nie obejrzał. Skapnęłam się że to jest TEN Matt gdy ściągnął okulary. Nie ma to jak nosić okulary przeciwsłoneczne we wrześniu, kiedy jest zimno i nie ma przeważnie słońca. Ale no tak przecież to jest wielki Pan Amerykanin, on może. "
Do następnego <333
Zapraszam do głosowania, gdyż zostalam nominowana :)
http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html
Ciasteczkowy Potwór :*

środa, 14 sierpnia 2013

Informacja :)

Mam do was takie zapytanie:) czy przy następnym rozdziale chciałybyście kawałek nowego opowiadania? ;p pisze nowe, może kiedyś je opublikuje. napiszcie co o tym sądzicie. :3
P.S: jeszcze tylko 2 dni <33

piątek, 9 sierpnia 2013

10. Bo mi sie Windows zawiesil.

Z perspektywy pewnego siatkarza

W końcu zdobyłem się na ten krok, aby jej to okazać. Jak patrzyłem, jak wszyscy sie do niej ślinili. Miałem dosyć. Widziałem, ze dalej nie było jej na śniadaniu więc wyszedłem. Czekałem na nią w ustronnym korytarzu. Usłyszałem, że idzie i pociągnąłem ją za sobą. Chciałem z nią porozmawiać, ale gdy tak patrzyłem w jej oczy nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją. Ona nawet zbytnio się nie wyrywała. 

- Co ty sobie ku*wa wyobrażasz? (Paulina)
- Ale Paulina. To nie tak.
- Nie. Nie chce z tobą rozmawiać. 

I odeszła. Szybko. Nie odwracając się. Bez cienia szczęścia. Odeszła. Na zawsze. I co ty sobie myślałeś. Że rzuci się na ciebie i wyzna ci miłość. W cuda wierzysz. Z głową spuszczoną, patrząc się na moje buty skierowałem się do jadalni. Oczy wszystkich skierowały się na mnie. Tylko te jedne się nie patrzyły. One byly skierowane tylko i wyłącznie na jedzenie. Podszedłem do stolika z jedzeniem i  nałożyłem sobie coś po kolei. Usiadłem do stolika i udawałem że słucham kolegów. Dzisiaj o dziwo nie smakowało mi nic. Prawie nic nie ruszyłam z talerza. Trochę podłubałem. A tak na prawdę wciąż przed oczami miałem jej zaszokowaną i przestraszoną minę. Stary jestes od niej tyle starszy. Weź się raczej za swoje życie prywatne. Spróbuj je naprawić. Może akurat się uda. 

Z perspektywy Bartosza Kurka

Siedzieliśmy z chłopakami i wydurnialiśmy się. Jak to my. Do jadalni weszła wkurzona na maksa Paulina. Ona się ciągle denerwuje. Dla mnie lepiej znowu będę mógł jej wieczorem zrobić masaż. Tak zatraciłem się w tych marzeniach, że nie zauważyłem kiedy usiadła koło mnie. Powróciłem do mojej konwersacji z Igłą.

- Ja nie uprawiam sportów ekstremalnych.
- A ja owszem. Przez tydzień pasjansa układałem. (Igła)
- Czemu? 
- Nie zauważyłem ze mi się Windows zawiesił. (Igła)
- Paulina co się stało? 
- Nic. (Paulina)
- No przecież widzę. Nie wciskaj mi kitu. Mów.
- Jak mówię, ze nic to nic. (Paulina)
- Weszłaś tak wkurzona, że twój wzrok mógłby zabijać. Na dodatek tak trzasnęłaś drzwiami, że umarłego byś obudziła. Założe się, że Andrea też będzie chciał wiedzieć co się stało. 
- Nie będę z tobą dłużej prowadziła konwersacji, ponieważ nie stoisz w brodziku moich potrzeb intelektualnych, co koliduje z moją wysublimowaną wiedzą na każdy temat. Ponadczasowość twojej mentalności oraz brak parlamentarnej orientacji w temacie nie obliguje mnie do prowadzenia dalszej merytorycznej konwersacji z tobą. Stopień głupoty twojego postępowania jest wprost proporcjonalny do liczby przyglądających ci się osób. Więc dochodzimy do konkluzji, iż ewenement jest ewidentnym paradoksem konstruktywnej rekapitulacji skolidowanej na adekwatnych arkanach pryncypialnej dystrybucji. Twoja wypowiedź jest mało intersubiektywnie sensowna! A poza tym pauperyzacja twojej mentalności uwalnia mnie od merytorycznej konwersacji z tobą! Abstrahując od altruistycznych przesłanek należałoby się wystrzegać tego rodzaju irracjonalnych zachowań. To i tak nie spowoduje, że staniesz się teofonią eschatologiczną, ożywiającą intencjonalność moich przeżyć zewnętrznych i wewnętrznych. Czy nie uważasz, że nieadekwatność twojej alienacji rzutuje wprost minorowo na subzmatyzm i hiperwokalny konzust percepcji międzyludzkiej? Percepcja horreondalnego ilorazu inteligencji w kooperacji z ekstremem mej edukacji jest wetem w stosunku do konstruktywnej konwersacji z minimalnym intelektem twej podmiotowości. Ta dysputa, w której aktualnie uczestniczę prowadzi definitywnie do rękoczynów. Pana elokwencja nie obliguje mnie do zaprzestania konwersacji ze współistniejącym przedstawicielem wspólnoty międzyludzkiej, z którym aktualnie prowadzę dysputę o charakterze definitywnie prowadzącym do rękoczynów. Uważam, że twoja orientacja w świecie na temat niesubordynacji duchowej względem ludzi nieco bardziej indukcyjnie zmienionych wprowadza we mnie zamęt. Jeżeli weźmiemy pod uwagę przeistoczony energizm deizmu kreacyjno mistycznego to jego ortodoksyjność resublimuje wszelkie struktury egzystencjalne. Nie bądź taki elokwentny w swej ekskluzywnej erudycji, bo percepcjonalnie rzecz biorąc anachronizm sceptyczny prowadzi do ferralizmu, co z kolei zmusza mnie do aprobaty wyżej wymienionych argumentów. Selektywnie patrząc przez pryzmat suchej oceny, mogę ewidentnie stwierdzić, iż twoja indolencja intelektualna nie obliguje mnie do prowadzenia dalszej konwersacji z tobą. Nie będę z tobą polemizowała, bo twoje argumenty wpadają w sarkazm.  Kurek wystabilizuj sobie tasiemca, nie mogę już dłużej ścierpieć faktu, iż jesteś hamulcem w naszym pochodzie ku Europie. Analiza twej wypowiedzi rzuca mną o ziemię. Jesteś klasycznym przykładem wąglika internetowego.

Wszystkich zatkało. Taka małolata i takie słowa zna. Paulina jeszcze bardziej wkurzona, wstała, odłożyła swoje jedzenie, którego i tak prawie nie ruszyła i wyszła z sali. Zauważyłem, że zaraz za nią wstał Matt. Znalazł się wybawca. Widać, że na nią leci. Ale ja się tak szybko nie dam. Przeleci ja i zotawi. Typowe jego zachowanie. On kocha panienki na jedna noc. A potem nara, w ogole sie nie znalismy.  Zjadłem do końca śniadanie, wiadomo dzisiaj gramy mecz, zaraz mamy trenig nie moge chodzić głodny. Później, wieczorem na spokojnie po meczu porozmawiam z nią. Może jej przejdzie. Tylko zastanawiam się kto popsuł jej tak humor. Przecież w pokoju śmiała się i ze mną normalnie rozmawiała. Te kobiety to są do nie ogarnięcia.

- Eej a mojej córuni co? Co jej Kurek znowu zrobiłeś? (Igła)
- Ignaczak to, że jest wkurzona to znaczy, ze na mnie. Przecież z pokoju wychodziła uśmiechnięta. Coś musiało się stać na korytarzu.
- Kto wszedł chwilę po Paulinie. ? (Możdzonek)
- Bartman, Winiarski, Kosok, Kubiak i Ruciak.
- No to w takim razie to pewnie przez któregoś z nich. (Możdzonek)
- No dobra, ja spróbuje czegoś się od niej wywiedzieć. Jak będę już miał jakieś tropy to wam powiem.
- Okej, a ja jak powiedziałem tak spełnie swoje zadanie. Kto ją dotknie, bądź skrzywdzi, ja jako jej ojciec nie ręczę za siebie. (Igła)

Wszyscy poszlismy przebrac sie w rzeczy na trening. Gdy wszedlem do pokoju, stanalem jak wryty. Paulina lezala na lozku i plakala. Szybko do niej podszedlem i posadzilem sobie na kolanach. Ona wtulila sie we mnie i dalej lkala. Ja glasakalem ja po wlosach i pobowalem uspokoic.

- Paulina kochanie co sie stalo?\
- No bo gdy szlam na sniadanie to dopadl mnie...


~*~
awww jak ja uwielbiam konczyc w takim momencie XD \buhhahhahaha. 
Jak kazdy czyli do dupy. nic sie nie dzieje. nie ma nic ciekawego. 
mam teraz aka zasade, ze rozdzialy beda co piatek :)\
no wiec dziekuje za wszystkie komentarze :d
i do nastepnego :**
Zapraszam do głosowania na mój blog:)
http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html
Ciasteczkowy Potwor :**

środa, 7 sierpnia 2013

9. Tą z wczoraj.


"Każdy z nas w pewnym momencie w życiu stwierdza, że jest samotny. Ogarnia nas nieprzenikniona pustka, która zdaje się nie mieć końca. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, że to co nas otacza, ludzie, którzy wydają się nam bliscy, są tak na prawdę obcymi ludźmi, których nie znamy i nawet nie chcemy znać. Wtedy pojawia się myśl o ucieczce, która z każdym dniem jest coraz większa i większa, aż pewnego dnia uciekamy...

Gdy już uciekniemy od świata, który nas otaczał to zdajemy sobie sprawę, że nie da się tak na prawdę uciec, że większa część nas pozostaje w starym, ale jakże głęboko w nas drwiącym życiu. Dochodzimy do momentu, w którym wiemy już, że dalsza ucieczka nie ma sensu, że im dalej uciekamy, tym bardziej zbliżamy się do tego od czego uciekliśmy..." 
- Tomasz Lenart



.... dobra koniec. Nie ma co się tym zadręczać. Zasnąłem już po chwili... Rano obudził mnie jakiś dzwięk telefonu. Paulina spała jak zabita. Wstałem i szukałem tego małego zła. Leżał gdzieś na szafce. Wziąłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Jakiś Cygan dzwoni, i zdjęcie tej jej przyjaciółki. Postanowiłem odebrać.

- Tak słucham?
- Eee przepraszam chyba pomyłka. (Kinga)
- Nie, tu Kurek. Paulina jeszcze śpi.
- Ehehem a dlaczego to ty odbierasz jej telefon? (Kinga)
- A dlaczego zadajesz głupie pytania?
- A ty dlaczego jesteś głupi? (Kinga)
- Bo się taki urodziłem.
- No właśnie a ja urodziłam się do zadawania głupich pytań. A więc jak nasza księżniczka raczy wstanąć to powiedz jej że ma do mnie zadzwonić. No chyba że jest aż tak zmęczona po nocy. (Kinga)
- Wiesz tak ją w nocy wymęczyłem że nie wiem czy będzie w stanie wstać z łóżka.
- Boże Kurek. Nieletnie tak wykorzystywać. Ja tam chyba muszę do ciebie na rozmowe przyjść. Taką o pszczółkach i w ogóle. (Kinga)
- Okej kiedy mam ci udzielić rad, ewentualnie czegoś nauczyć, coś pokazać.
- Kurek zboczeńcu. (Kinga)
- Wolałbym Bartek najlepszy, najprzystojniejszy, najzabawniejszy siatkarz.
- I najskromniejszy. Dobra tylko pamiętaj że masz jej powiedzieć ze dzwoniłam. Narka (Kinga)

I rozłączyła się. Ta Kinga to jest jeszcze gorsza niż Paulina. No własnie Paulina, skierowałem sie w strone łózka mojej przyszłej dziewczyny. Paulina lezała na plecach i miała odkryty brzuch. Jej duża koszulka się trochę podwinęła. Położyłem się obok i zacząłem kreślić jakieś kółka, trójkąty i inne bryły i bazgroły na jej brzuchu. Wtedy zaczęła otwierać oczy i śmiać się.

- Kurek debilu to łaskocze. -wtedy wyskoczyła jak oparzona z łóżka- Kurek, boże święty co ty robisz w moim łóżku?
- Hmm no pomyślmy. Jak się zasypia u kogoś na łóżku, i próbuje cię ktoś zanieść, i ten ktoś proponuje ci spanie w jednym łóżku i nie chce cię puścić. No to sorrki. Ale to ty mnie o to prosiłaś.
- o boże jaka wiocha. Przepraszam ja przez sen zawsze coś gadam. Następnym razem mnie olej. (Paulina)
- Następnym razem to dosune swoje łóżko, bo ktoś się strasznie rozpycha.

I dostałem poduszką. Zaczeliśmy się śmiać i zrobiliśmy bitwe na poduszki. Wtedy do pokoju wpadł Igła. Chyba myślał że nas obudzi, jego nie doczekanie.

- Śniadanko. Wstajemy zakochańce. -spojrzał się że już nie śpimy- Eee dupa, przegrałem zakład.
- Jaki zakład. ?
- Założyłem się z Winiarskim, że wpadne a wy będziecie leżeć w jednym łóżku wtuleni w siebie, no i ku*wa przegrałem.

Dobrze, że nie wpadł chwilę wcześniej. Spojrzałem sie na Pauline. Ona również sie na mnie w tym momencie spojrzała.

- A Paulina miałaś zadzwonić do Kingi.
- Skąd wiesz? (Paulina)
- Bo do ciebie dzwoniła, a ty spałas jak zabita. No to odebrałem.
- Boże już sobie wyobrażam tą rozmowe. Dobra idę do niej dzwonić.

Igła chwycił mój telefon, bo chciał chyba sprawdzić godzine. No a czy wspominałem wam jaką piękną mam tapete. No właśnie. Tą z wczoraj. Igła zaczął machać brwiami ^^. Ale będę miał przerąbane.

Z perspektywy Pauliny

Poszłam do łazienki, zadzwonić do Kingi. Odebrała już po chwili. Rozmawiałyśmy już dłuższą chwilę, powiedziałam że dzisiaj się z nią nie spotkam bo chłopacy mają mecz i treningi i na nie idę. Trochę sie pofochowała, ale powiedziałam jej że wszystko jej wynagrodze. Obgadałyśmy jeszcze nasz plan i rozłączyłam się. Wyszłam już ubrana, bo po drodze zdążyłam zgarnąć jakieś ciuchy. Gdy wyszłam chłopaki zmierzyli mnie wzrokiem.

- czy ty się nie zamęczysz w tych koturnach? (Igła)
- no wiesz przy tobie tato to ja jeszcze w miare wyglądam, ale weź jak ja stane koło takiego Kurka. To wtedy na pewno potrzebne mi są obcasy.
- No w sumie prawda. Mam bliżej do twoich ust, nie musze się tak schylać nisko. (Kurek)
- Czy ja mam do ciebie podejść? Chociaż nie, zemszczę się w nocy.
- Tylko ja nie chce żeby mi z tego dzieci były. Nie mam zamiaru tak szybko dziadkiem zostać. (Igła)
- Możecie sobie z Kinga rękę podać. Też tak mówi.
- Widzicie bo to widać na kilometr. Kurek jakby mógł to by z ciebie te rzeczy tutaj teraz zciągnął. (Igła)
- Ehem kochany Ignaczaku czy mógłbyś skończyć te swoje teorie wielkiego podrywu i swatania i iść zająć miejsce. ?
- Oczywiście, już lece.
- On się ciebie słucha jak Iwony. Jak ty to robisz? (Kurek)
- Kilka dni i też tak będziesz latał.

Wyszłam z tego pokoju i skierowałam się w stronę naszej sali jadalnej. Szłam i rozmyślałam na temat Matta. No w sumie odkąd zaczęłam się interesować siatkówką to ciągle gadałam Kindze, że ożenie sie z Andersonem. Ale wtedy go nie znałam. Wtedy on mnie nie znał. A kiedy przychodzi co do czego ja się cykam. A kiedyś wyobrażałam sobie, że będę Panią Anderson, będe miała małe Maciątka. Ale Kurek. On również był nie obojętny mojemu sercu. Zanim dowiedziałam się że ma narzeczoną, za nim też latałam. Z nim też chciałam mieć małe Kurki i być Panią Kurek. I kogo ja mam wybrać. Przecież ja jestem zwykłą nastolatką z Gdyni, jeden z nich sławnym amerykańskim siatkarzem, a drugi słynnym polskim. Przecież ja nawet nigdy nie wyobrazałam sobie, ze to może się dziać naprawdę.  Moje rozmyślenia przerwał ktoś, kto pociągnął mnie w strone jakiegoś korytarzyka. Nagle ten ktoś, a był to jakiś wysoki ktoś zaczął mnie zachłannie całować. Gdy podniosłam głowę, moje życie obróciło się o 360 stopni. Przede mną stał......

~*~
Hhmmh wiem że krótki, ale nie mam czasu żeby go nawet napisać. Pisałam go z jakieś 30 minut, i znowu jechałam na plażę. I tak codziennie. Wstaje, sprzątam, może chwila, żeby poczytać jakiegoś bloga, plaża, wracam o 20, i jestem tak zrąbana że nic mi się nie chce..
Rozdział do dupy.. Na prawdę was dziewczyny przepraszam :***
Następny postaram się dać dłuższy i ciekawszy.
Bo tutaj to flaki z olejem i w ogóle taki do dupy.. 
Jak będzie 20 komentarzy to następny rozdział <3
Będę miała więcej czasu na napisanie, no i więcej :P
Jak obstawiacie kto tam stał? :D 
Czekam na propozycje w komentarzach :) 
U góry jest taka zakładka INFORMOWANI, wpiszcie tam jakiś kontakt do was, żebym mogła was powiadamiać o nowych rozdziałach, ewentualnie o jakiś zmianach czy o czymś innym :]
DZIĘKUJE ZA KAŻDY ZOSTAWIONY TUTAJ KOMENTARZ, TO NA PRAWDĘ MOTYWUJE MNIE DO PRACY. :D
DREAMER: JAK CZYTAM TWOJE KOMENTARZE TO MAM TAKIEGO BANANA NA TWARZY ŻE NAWET SOBIE TEGO NIE WYOBRAŻASZ <333
No to do następnego <333
Ciasteczkowy Potwór :*

niedziela, 4 sierpnia 2013

8. Wkurzony Matt to nie jest dobra sytuacja.

Wkurzony Matt, to nie jest dobra sytuacja. Amerykanin podszedl do mnie, chwycil mnie za reke i wyprowadzil ze stolowki. Gdy bylismy juz na korytarzu raczyl mnie puscic. Stanelismy na srodku i w koncu oprzytomnialam.

- hola co to jest za przedstawienie przy wszystkich. Co ty sobie wyobrazasz? Ze mozesz sobie tak chwycic kogos i wyprowadzic. Co ty myslisz ze ty jakis Pan i wladca jestes?
- co to ma byc z Kurkiem? Lepiej powiedz mi to zanim zaczne sie angazowac. (Matt)
- a co ma byc z Kurkiem? Nic nie ma.. -dopiero po chwili dotarlo do mnie co on powiedzial jeszcze- eej jakie angazowac? O co ci chodzi?
- Paulina jestes piekna dziewczyna, zaloze sie ze gdyby 3/4 tych siatkarzy nie mialo dziewczyn, zon i narzeczonych juz dawno bylabys oblegana. Nie klocmy sie widac ze Kurek cos do ciebie czuje. Ale ja sie nie dam. Wiem ze znamy sie dopiero kilka godzin..
-Nie koncz. Prosze.

Przerwalam mu i szybko ruszylam w strone stolowki. Weszlam, wszyscy ucichli i patrzyli sie na mnie. Chcialam cos powiedziec ale sie zamknelam. Podeszlam do barku aby poprosic o kolacje. Okazalo sie ze juz nie wydaja kolacji dla siatkarzy. A poza tym moja kolacje juz ktos wzial. Wtedy na cala sale wydarl sie Kurek.

- kochanie ja o tobie pomyslalem. Prosze to twoja kolacja.

Trzymajcie mnie ludzie bo mu zaraz cos zrobie. Dobrze ze chociaz po polsku to powiedzial to reszta nie rozumiala. Podeszlam do niego, siedzial z Kubiakiem, Igla, Ziomkiem i Mozdzonem. Obok niego bylo miejsce dla mnie. Usiadlam i jak zobaczylam co on mi tam nalozyl. Kolacja jak dla mojej calej rodziny. Z 6 kanapek, jajecznice, twarog, jajko na twardo, dzem, miod (wszystko bylo w takich malych miseczkach, tak po trochu). I platki z mlekiem.

- Bartek ale to jest dla mnie i dla ciebie. ?
- nie to cale twoje ja juz swoje prawie cale zjadlem.
- ale to jest jak dla siatkarza.
- no przeciez jestes siatkarka (Ziomek)
- ale nie jem tak duzo. Wystarcza mi te platki reszte sobie zjedzcie.

Wtedy do sali wszedl Anderson. Widac bylo ze byl wkurzony i to niezle. Nawet sie nie spojrzal. Usiadl do swojego stolika i zaczal gadac ze swoimi znajomymi. Skonczylismy i kazdy poszedl do swojego pokoju. Jutro mecz, chlopaki musza sie wyspac. Tak wiec juz o godzinie 20 bylismy w pokojach. Bartek lezal na lozku i sluchal muzyki a ja czytalam chwile ksiazke.

- Bartek ja sie ide wykapac.

Nic, dupa, cisza. Podchodze patrze, a Kuras slodko spi. Sciagnelam mu sluchawki, odlozylam jego IPoda na szafke i spojrzalam na niego. W jednej chwili siedzialam i sie na niego patrzylam a w drugiej lezalam pod nim a Kurek patrzyl mi sie centralnie w oczy. Nasze usta dzielily milimetry. No ale ile razy mozna sie calowac jednego dnia.

- chcialas do mnie dolaczyc? (Bartek)
- nie, chcialam ci powiedziec ze ide sie kapac.
- okej, dwa razy nie mow juz ide razem z toba. (Bartek)
- ehem, JA.SAMA.IDE.SIE.KAPAC.TY.TAM.NIE.MASZ.WSTEPU.PRZEZ.NAJBLIZSZE.POL.GODZINY.ZROZUMIANO?!
- jasne, wez sie tak nie denerwuj. Juz nawet pozartowac nie mozna. I jak ja mam z toba cala lige wytrzymac. (Bartek)
- zycie. Mowi sie trudno idzie sie dalej.
- no wlasnie lige, a co dopiero po lidze. Cale zycie w stresie. Wroce cos mojej zonie nie bedzie pasowalo. Szast prast i Paulina zrobi porzadek ze mna. Ja to bede ciebie musial zapisac na jakas terapie zebys mogla sie uspokoic.. (Bartek)
- Boże, proszę daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to go tu zapie*dole!
- no mowilem. Ty jestes za bardzo zestresowana. Daj zrobie ci masaz. -spojrzalam sie na niego z mina "no chyba sobie kpisz"- ojj nie mysl sobie niczego takiego. Zwykly przyjacielski masaz.
- ewentualnie. Ale to jak sie wykapie.

Poszlam sie wykapac. Po wysuszylam wlosy, zmylam makijaz, ubralam moja nie odpowiednia jak na ta sytuacje koszulke. No ale tylko ta mialam do spania. Wyszlam Kurek od razu spojrzal sie w moja strone i mial banana na twarzy.

- sliczna koszulka. (Bartek)
- wiem, tez mi sie podoba.
- powiem ci ze bez makijazu wygladasz jeszcze ladniej niz z. (Bartek)
- Bartek czy mozemy przystapic do tego masazu. I tylko gorna czesc ciala. Szyja, barki itd.

Usiadlam po turecku na lozku przed Kurkiem. Poczulam jego rece na moich barkach. O kurde on na prawde dobrze masuje. Mozna sie odprezyc. No tylko szkoda ze az tak sie odprezylam ze zasnelam.

Z perspektywy Bartka

Masowałem Pauline już dobre 30 minut. Patrze do przodu, a ona smacznie śpi. Tak słodko wyglądała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na jej łóżko. Gdy już chciałem odejść, ona przez sen złapała mnie za ręke i powiedziała że mam z nią zostać. Poszedłem tylko wziąć szybki prysznic i zaraz do niej wróciłem. Wiadomo taka sytuacja może się już nie powtórzyć. Trzeba to wykorzystać. Paulina odwróciła się i wtuliła się w mój tors. Wiadomo spałem w samych spodenkach i bokserkach żeby nie było. Patrzyłem się na nią jak słodko spała. Wziąłem swojego Samsunga i zrobiłem nam zdjęcie. W razie czego będę miał ładną tapete. Jak tego nie spieprze to może będę się z nią tak budził codziennie. Tylko jak ja jej powiem, że.... 

~*~
Laski dziękuje za 12 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :)
na prawdę motywuje mnie to do pracy XD 
Tylko kilka osób zgadło o kogo mi chodziło :3
ciekawe czy teraz zgadniecie o co/kogo chodzi :p
zobaczymy czy przebijemy magiczną liczbę komentarzy:12 :D
jak tak, następny rozdział :3
myślę że taki mdły wyszedł ten rozdział...

piątek, 2 sierpnia 2013

7. Ale nie mam szans.

                                              Z perspektywy pewnego siatkarza

Siedzielismy na obiedzie. Nagle do sali wszedl Kurek z Paulina. Jak ona slicznie wygladala z takimi pofalowanymi wlosami. Ale nie mam szans. Widzialem jak na nia patrzy Kurek, Anderson. W ogole w kazdym wzbudzala sensacje. Miala cos takiego w sobie. Siedziala przy stole z chlopakami, co chwile z czegos sie smiala. Nagle wstala od stolu i odeszla gdzies aby zadzwonic. Poczuem czyjas reke na ramieniu.

- stary wszystko dobrze?
- tak, dzieki Grzesiu.
- jakis taki malomowny jestes. Czyzby urok naszej nowej kolezanki tak na ciebie wplywal?
- wcale nie. Przeciez wiesz ze ja mam ....

                                           W tym samym czasie u Pauliny

Czulam na sobie ten wzrok. Wiedzialam ze nic dobrego z tego nie wyjdzie. Moj plan moge zrealizowac nawet jakos w tym czasie. Wiem ze maja teraz mecze, mam tylko nadzieje ze az tak na niego nie wplyne zeby cos sie stalo z jego gra. W koncu druzyna go potrzebuje. Koncowke czyli najlepsza czesc zrealizuje pod koniec, tak jak skoncza grac. Nie chce byc odpowiedzialna za koniec jego kariery. Zjedlismy obiad i wszyscy rozeszli sie do pokoi. Za dwie godziny maja trening. Gdy weszlismy do pokoju, Bartek od razu rzucil sie na lozko i zaczal nucic.

- Daj mi tę noc łóżko i koc poduszki dwie i przeleć mnie.
- Zapendowskiej by okulary pękły, jakby to usłyszała.
- zranilas mnie i bedzie za to kara.

Bartek zaczal zblizac sie do mnie, a ja szybko wskoczylam do lazienki. Niestety on byl szybszy, no bo jego krok to moje dwa, zlapal mnie, przewiesil sobie przez ramie i gdzies niosl. Poczulam ze kladzie mnie na lozku. I wtedy stalo sie najgorsze.. Bartek zaczal mnie laskotac, a czy ja mowilam ze mam straaaaaaaaaszne laskotki.? Nie,? to wlasnie mowie. Zaczelam sie smiac, i krzyczec. Prosilam zeby przestal ale to jest takie uparte. Nagle przestal. Patrzylismy sobie w oczy, on niebezpiecznie sie do mnie zblizal. I wtedy. Bum, ktos zaczal walic do drzwi i drzec sie a caly glos..

- dzieci ubierac sie, bo wchodze.!!! (Igla)

Wtedy popchnelam Kurka i szybko skoczylam na nogi. Wtedy do pokoju dumnie wkroczyl Igla, Kubiak, Bartman i Jarosz.

- przyszlismy do was z takim zapytaniem. (Kubiak)
- chcecie z nami pospiewac na karaoke? (Jarosz)
- niee, lepiej bedzie w butelke. (Bartman)
- mamy teraz wolne to akurat. To kto jeszcze gra? (Kurek)
- eej ale ja jestem tylko jedna. To jest nie fair. Ale czekajcie moja przyjaciolka jestw hotelu. Zaraz po nia zadzwonie.

Podeszlam po mojego ajfona. Wybralam numer Kingi i juz po chwili slyszelismy pukanie do drzwi. Znalezlismy moja butelke po piciu, usiedlismy na ziemi i zaczelismy grac. Jako ze to Bartman wymyslil ta gre on pierwszy krecil. Wypadlo na Kubiaka.

-gramy na prawda czy wyzwanie. No wiec drogi Dziku co wybierasz?
- wyzwanie. (Kubiak)
- ooojjj, stary nie wiesz na co sie piszesz. (Igla)
- Idziesz do Andrea i z usmiechem na ustach mowisz do niego "alez Pan dzisiaj seksownie wyglada Panie trenerze". (Bartman)
- no chyba cie poje*alo. (Kubiak)
- Kubiak wyzwanie to wyzwanie trzeba je spelnic.
- Paulina kochanie zemszcze sie na tobie. (Kubiak)
- tez cie kocham.

Wyslalam mu buziaczka. Zaczelismy sie smiac. Kubiak wyszedl a my za nim. Podszedl do pokoju Andrea i zapukal.

- slucham cie Misiu? (Andrea)
- alez ... - tu zrobil przerwe i spojrzal sie na nas wzrokiem zabojcy- Pan dzisiaj seksownie wyglada Panie trenerze...
- dziku, matka wie ze cpiesz? -tu wyszedl do nas, a my tarzalismy sie ze smiechu na podlodze- A poza tym ja zawsze wygladam seksownie. (Andrea)

Teraz to juz na prawde nie wytrzymalismy i kazdy sie smial. Powrocilismy do pokoju, teraz krecil Kubiak. Wypadlo na Kurka.

- prawda czy wyzwanie? (Kubiak)
- wyzwanie. (Kurek)
- pocaluj sie z Paulina. (Kubiak)
- nie ma tak. Ja sie nie zgadzam.
- ty nie masz nic do gadania. Wyzwanie to wyzwanie trzeba je spelnic. (Kubiak)
- okej ale w policzek.
- w USTA. (Kubiak)

Co za menda. Udusze go w nocy poduszka. Bartek wstal, podal mi reke, no i tez bylam zmuszona wstac. Nachylil sie nade mna i wyszeptal do ucha.

- ciekawe czy bedzie tak dobrze, jak wtedy kiedy sie opieralas. (Bartek)

No nie myslalam ze mu w morde strzele. Ale zdazyl sie nachylic, i po chwili poczulam jego wargi na moich. Musial sie troche schylic, ale widac nie przeszkadzalo mu to. Chlopacy zaczeli krzyczec: GORZKO. W koncu ksiaze raczyl sie odkleic.

- bylo o niebo lepiej niz jak sie opieralas. (Bartek)

Wyszeptal. O niee. Teraz juz wiem ze moj plan jest na pewno do zrealizowania. Usmiechnelam sie sztucznie.
 
- no to teraz ja krece. (Bartek)

Wypadlo na Igle. Mial powiedziec jakas zabawna historie zwiazana z jednym z nas.

- a wiec, kiedys jak jeszcze nasz Kubus byl maly, jego mama mówi, że przyszedł czas na poważne rozmowy, wiecie pszczółki i ogólnie wiadomo o co chodzi. A jego tata.. - Igla już był polany. - Jego tata mówi: Daj spokój, przecież jest rudy.

Wszyscy zaczeli sie niemilosiernie smiac. Nawet Jarski smial sie z tego.

- skoro jestesmy przy zarcikach to wiecie na co liczy rudy jak bedzie stary? Na siwe wlosy. (Igla)
- to wiecie jaka wode pija siatkarze? Gazowana bo po niej sie lepiej odbija.
- dobre Paulina, pjooona. -przybilismy sobie z Ignaczakiem piatke- a wiecie jaki jest ulubiony taniec siatkarzy? Odbijany.

Smialismy sie ciagle z tych zartow. Wszyscy byli po prostu polani. My z Igla na zmiane opowiadalismy jakies suchary. Gralismy potem, az chlopacy poszli na trening. Zostalam sama w pokoju. Puscilam sobie muzyke i zaczelam spiewac i tanczyc. Przy tym ogarniajac troche po butelkowej imprezie. Nawet nie wiem kiedy minely te dwie godziny a w drzwiach uslyszalam gwizdy i brawa. Odwrocilam sie, w drzwiach stala prawie cala reprezentacja Polski. Ja pierdziele ale wiocha.

- brawo. Nie wiedzielismy ze masz taki talent artystyczny. (Winiar)
- no to sie wlasnie dowiedzieliscie. Dziekuje, do widzenia. Przedstawienie skonczone.

Wszyscy rozeszli sie po pokojach. Bartek wszedl, zamknal drzwi i patrzyl sie na mnie z usmiechem na ustach.

- no i co ci tak do smiechu?
- bardzo ladnie wygladasz jak sie wkurzasz. (Bartek)
- Bartek ja za siebie nie recze. Bo wiesz moge cie tak niby przypadkiem walnac.
- a ja tak niby przypadkiem ciebie zaczne gilgotac. Bo tak niby przypadkiem sobie na to zasluzysz. (Bartek)
- no tak to jest wystarczajacy argument. Ja kiedys z toba zwariuje na prawde.
- ojj ja tam wiesz ze mnie pokochasz. I bedziemy zyli dlugo i szczesliwie. (Bartek)
- twoje niedoczekanie. W zyciu. Juz chyba bym wolala zostac stara panna.
- grabisz sobie. (Bartek)
- jakos to przezyje.

Wtedy on zaczal mnie gonic. Wybieglam z pokoju, akurat na korytarzu stal Andrea.

- prosze pana, niech mnie pan uratuje. On mnie zabije.

Schowalam sie za Panem trenerem. Bartek probowal mnie zlapac, ale jakos mu sie nie udawalo. Andrea bronil mnie jak swojego dziecka.

- Bartek uspokoj sie i zostaw ta biedna dziewczyne. Przeciez gdzie ty taki wielkolud i ona taka kruszynka. Przygnieciesz ja swoim ciezarem. (Andrea)

Zaczelismy sie wszyscy smiac i rozeszlismy sie na kolacje. Gdy weszlam juz kazdy siedzial na swoich miejscach. No tak ja jak zawsze sie spoznie. Nagle on podniosl glowe, momentalnie wstal i ruszyl w moja strone. Mine mial nie zaciekawa. Ojj bedzie sie dzialo...


                                                                 ~*~

Mam nadzieje że się podoba..
bo dla mnie to jest klapa...
jak ja lubię kończyć w takim momencie XD
ciekawe czy zgadniecie o kogo mi chodzi ;p
zapraszam do czytania, polecajcie bloga itd.
na prawdę zostawiajcie jakiś ślad po sobie.
wystarczy tylko czy sie podoba czy nie.. :)
dla was to tylko chwila, a mnie motywuje to do pracy :*
no to do następnego :3
jak będzie 10 komentarzy będzie następny:p
Ciasteczkowy potwór :*